Logo Centrum Wspierania Rad Pracowników

Szwajcarzy bronią działacza "S"

Uwaga! To jest archiwalna aktualność przeniesiona ze starej strony – mogą występować techniczne problemy w sposobie wyświetlania treści

­

Protest pod siedzibą Nestle. Za Jackiem Kotulą wyrzuconym z rzeszowskiej Alimy-Gerber, polskiej filii koncernu, ujęli się szwajcarscy związkowcy.

Kilkudziesięciu działaczy z centrali związkowej FAU Berno zablokowało w piątek wejście do głównej siedziby Nestle w Vevey w Szwajcarii. Zrobili to na znak solidarności z polskim związkowcem Jackiem Kotulą zwolnionym w zeszłym roku przez spółkę córkę Nestle, firmę Alima-Gerber z Rzeszowa. – Będziemy dobijać się do instytucji i związków na całym świecie. Nie odpuścimy – zapowiadają związkowcy Alimy.

Jedyną bronią w walce o prawa pracownicze w zagranicznych koncernach są zachodnie media i organizacje solidarnościowe – mówi „Rz” Jacek Kotula. O proteście w Vevey szeroko informowały szwajcarskie media. Pisały, że świat związkowy zjednoczył się w obronie bezprawnie zwolnionego Polaka. Jacek Kotula od 16 lat pracował w Alimie-Gerber (producent żywności dla niemowląt i dzieci), a od czterech był szefem „Solidarności” w firmie. Jest wykształcony, zna języki i międzynarodowe prawo związkowe.

We wrześniu zeszłego roku kierownictwo firmy poinformowało związek, że zamierza dyscyplinarnie zwolnić go z pracy. Powód: jego telefoniczna rozmowa ze Stanisławem Bartmanem, prezesem Podkarpackiej Izby Rolniczej i szefem plantatorów sprzedających owoce i warzywa Alimie. Kotula radził w niej Bartmanowi, by ten negocjował z zakładem jak najwyższe ceny.

Co w tym złego, że zabiegałem, by zakład nie kupował tanich jabłek z Włoch, tylko od naszych sadowników? – pyta. Szef plantatorów potwierdza, że rozmawiał o tym z Kotulą.

Kierownictwo Nestle Polska uznało, że szef „S” w firmie działał na szkodę zakładu. – Namawianie dostawców do negocjowania wysokich cen sprzedaży surowców niezbędnych spółce do produkcji jest działaniem nie tylko na niekorzyść i szkodę interesów pracodawcy, ale i na niekorzyść i szkodę pracowników – tłumaczą prezes Alimy-Gerber Tomasz Retmaniak i dyrektor zakładu Paweł Miłkowski.

Ich zdaniem zachowanie Jacka Kotuli było przejawem skrajnej nielojalności oraz poważnym naruszeniem obowiązków pracowniczych i zasad współżycia społecznego.

Kotula opowiada, jak władze firmy tłumaczyły brak podwyżek dla pracowników. – Podczas negocjacji płacowych zarząd Alimy twierdził, że to z powodu wyższych cen owoców i warzyw nie jest w stanie podnieść płac z 350 do 490 euro netto – mówi związkowiec. – I to ja jestem ponoć wszystkiemu winien.

Kierownictwo zakładu postanowiło złożyć szefowi związków wypowiedzenie. – Kilka godzin przedstawiciele dyrekcji koczowali pod moim domem, nachodzili dzieci, bo ja w tym czasie byłem w szpitalu, a żona w pracy – opowiada „Rz”.

Do spotkania doszło dopiero na warszawskim lotnisku Okęcie, kiedy Kotula wybierał się do Sofii na kongres związków zawodowych.

„Po odejściu od okienka odpraw pan Jacek Kotula starał się nas ominąć, natomiast my wyszliśmy mu naprzeciw i poinformowaliśmy go, że mamy dokumenty rozwiązujące” – czytamy w notatce dla dyrekcji, jaką sporządzili dyrektor techniczny Jacek Malec i specjalistka od spraw personalnych Alicja Dziągwa. To oni wręczyli Kotuli wypowiedzenie. W obronie związkowca stanęła załoga, zarząd rzeszowskiej „S”, interweniowali posłowie i senatorowie. „Pracodawca w sposób rażący naruszył przepisy prawa pracy” – uznała po kontroli zastępca głównego inspektora pracy Anna Tomczyk. Podkreśla, że Kotula jako szef związku podlega szczególnej ochronie, a pracodawca zwolnił go bez zgody organizacji związkowej i rady pracowników.

Jacek Kotula oddał sprawę do sądu. Rozprawa zaplanowana jest na 19 stycznia.

Źródło: "Rzeczpospolita"

Autor: Józef Matusz