Logo Centrum Wspierania Rad Pracowników

Związkowcy zdominowali rady pracowników

Uwaga! To jest archiwalna aktualność przeniesiona ze starej strony – mogą występować techniczne problemy w sposobie wyświetlania treści

Wymagane przez unijną dyrektywę rady pracowników tworzą głównie związki zawodowe, by umacniać swoją pozycję w firmie. Stało się więc tak, jak mówili sceptycy. Tylko nieliczne rady powołali sami pracownicy.

Mieliśmy sygnały, że pracodawcy utrudniali tworzenie rad – zdradza ŻW Stanisław Szwed z PiS. Na szczęście obyło się bez interwencji Państwowej Inspekcji Pracy. Spośród 14 tys. firm w 1900 są już rady. Jednocześnie zawarto ponad cztery tys. porozumień o informowaniu załogi o sytuacji w zakładzie.

– Wcale nie jest najgorzej z wykonaniem ustawy – ocenia jej współtwórca Stanisław Szwed. Z kolei dla wiceministra pracy Kazimierza Kuberskiego to wielki sukces, że powstało już tak dużo rad. Ustawa o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji, która weszła w życie 7 kwietnia ubiegłego roku, budziła bowiem wiele kontrowersji.

Zawarty kompromis

Unijna dyrektywa z 2002 r. nakazywała utworzenie w każdym zakładzie pracy rad złożonych z przedstawicieli pracowników, którzy będą informowani przez zarządy, co dzieje się w firmie. Związki zawodowe w obawie o utratę pozycji wynegocjowały w Komisji Trójstronnej, że to one będą mieć prawo wskazywania członków. Pracownicy mogą wybierać tylko wtedy, gdy w firmie nie ma związkowców.

Konfederacja Pracodawców Polskich zaskarżyła ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, uznając, że jej zapisy są niekonstytucyjne, bowiem pracownicy są dyskryminowani. Trybunał nie rozpatrzył jeszcze wniosku KPP.

Umacnianie pozycji

Zdaniem prezydenta KPP Andrzeja Malinowskiego, sprawdziły się obawy, że związkowcy wykorzystają ustawę do umocnienia swojej pozycji w przedsiębiorstwie. Chodzi im o to, by mieć większe uprawnienia do rozmów z zarządem, a nie, by faktycznie informować pracowników.

– Tam, gdzie związki są silne, rady nie powstały. Utworzone zostały tylko tam, gdzie organizacje mają słabą pozycję – mówi Malinowski.

– Gdyby nie związki, wykonanie ustawy wyglądałoby gorzej – przyznaje Stanisław Szwed. – Na 1900 rad tylko 356 powstało z inicjatywy samych pracowników – podkreśla wiceminister Kuberski.

Skąd taka bierność? Zdaniem przewodniczącego OPZZ Jana Guza, wśród pracowników wciąż nie istnieje społeczna odpowiedzialność za funkcjonowanie firmy. Nie bez winy są tu sami właściciele i zarządzający. W zbyt wielu zakładach pracownicy sprowadzani są bowiem do roli: wy macie robić, a my jesteśmy do rządzenia. Załoga uaktywnia się jedynie w sytuacjach, gdy następuje konflikt płacowy.

Jeszcze nie wiadomo, jak układają się relacje między radami a pracodawcami. Zbyt krótko bowiem funkcjonują.

– Najważniejsze teraz jest określenie zasad dobrych praktyk. Chcemy promować modelowe rozwiązania – mówi Jacek Męcina z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Ustawa do poprawy

Resort pracy planuje przeprowadzenie akcji promocyjnej. Rozmawia w tej sprawie m.in. z Lewiatanem. Na razie przygotowano nowelizację ustawy, bo już wychodzą braki tej obowiązującej. Poprawki mają być czysto techniczne. Np. nie wiadomo, od którego momentu liczyć kadencję członków rady: od momentu wyboru czy podjęcia działalności. Do określenia liczebności załogi nie wlicza się młodocianych, co obecnie jest sprzeczne z prawem unijnym.

Liczebność pracowników jest ważna, bo od marca 2008 r. rady będą musiały tworzyć także firmy zatrudniające co najmniej 50 osób (obecnie dotyczy to firm z ponad 100 pracownikami). Z kolei resort kultury i nauki chce, by ustawa nie obowiązywała teatry, szkoły wyższe, muzea, bo nie są to typowe przedsiębiorstwa (nie są nastawione na zysk).

Ministerstwo pracy, nie czekając na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego, wzięło się za poprawianie ustawy, choć werdykt TK może unieważnić całość zapisów. Jak się jednak dowiedzieliśmy, resort ma w zanadrzu także dużą nowelizację. Na razie nie chce burzyć kompromisów, wypracowanych w pocie czoła w Komisji Trójstronnej.

(„Życie Warszawy” z dn. 26 lipca 2007)