Logo Centrum Wspierania Rad Pracowników

Rady pracowników się zwijają, a nie rozwijają – jak to zmienić?

„Państwo z kartonu” – tego określenia nierzadko używa się w kontekście funkcjonowania polskiego państwa w różnych sferach życia społecznego. W przypadku wkładu w rozwój dialogu społecznego wydaje się być ono nad wyraz adekwatne. Pokazuje, że mamy do czynienia z państwem słabym wobec silnych i silnym wobec słabych. Przez ostatnie trzy dziesięciolecia niewiele zrobiono w kierunku umocnienia pozycji negocjacyjnej pracowników względem pracodawców – sytuacja rad pracowników w naszym kraju jest tego niechlubnym przykładem. Jak odwrócić ten stan rzeczy? Czy konsensualna demokratyzacja miejsc pracy w Polsce jest w ogóle możliwa? Wokół tych pytań krążyła dyskusja na sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny z gościnnym udziałem przedstawicieli Centrum Wspierania Rad Pracowników Instytutu Spraw Obywatelskich.

W sali konferencyjnej imienia Jacka Kuronia, 22 stycznia 2025 roku odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.  Przedmiotem dyskusji było funkcjonowanie rad pracowników w Polsce. Rafał Górski - Prezes Zarządu Instytutu Spraw Obywatelskich przedstawił obecnym na sali sytuację tej formy reprezentacji pracowniczej w naszym kraju. Głównym punktem zaczepienia była zasadnicza indolencja regulacji prawnych w tym zakresie. Ustawa o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji w niedostateczny sposób chroni interesy przedstawicieli rad. Nie daje im narzędzi, poprzez które mogliby realizować swoją sprawczość. Stąd pomysł nowelizacji ustawy.

Jak działają rady pracowników w Polsce?

Pięćdziesiąte posiedzenie komisji poświęcone zostało w całości  funkcjonowaniu rad pracowników. Temat nie mógłby zostać podjęty bez obecności przedstawicieli Instytutu Spraw Obywatelskich. Jak wspomniał na początku swojego wystąpienia Rafał Górski, Instytut od 2006 r. prowadzi kampanie ukierunkowane właśnie na wzmocnienie pozycji rad pracowników na polskim rynku pracy. Wystąpienie reprezentantów Instytutu stanowiło trójgłos złożony z osób aktywnie działających na rzecz pracowników w Polsce  – oprócz prezesa Rafała Górskiego, swoje stanowisko przedstawili również dr hab. Andrzej Zybała, kierownik Katedry Polityki Publicznej SGH oraz Mariusz Ławnik z Centrum Wspierania Rad Pracowników prowadzonego przez Instytut Spraw Obywatelskich, który znany jest ze swojej dotychczasowej działalności związkowej, m.in. w mBanku, gdzie aktywnie działał  w radzie pracowników.

Woli politycznej nadal nie ma

Rafał Górski na początku swojego wystąpienia zwrócił uwagę na obecność na posiedzeniu delegacji z Departamentu Społeczeństwa Obywatelskiego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Departamentu Dialogu i Partnerstwa Społecznego Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej  Odnotowanie tego faktu nie wynikało wyłącznie z uprzejmości wobec gości, ale miało także  uzasadnienie merytoryczne. Prezes Instytutu Spraw Obywatelskich podkreślił, że temat rad pracowników jest w pewnym sensie transdyscyplinarny – nie dotyka wyłącznie kwestii związanych z rynkiem pracy, ale jest też nieodłącznie związany z kondycją społeczeństwa obywatelskiego. W jaki sposób? Większość osób spędza w swoim miejscu pracy ⅓ dnia, przez większą część ich życia – trudno zatem mówić o przestrzeni do aktywności w innych obszarach (np. partycypacji politycznej). W teorii, miejsca pracy mogą być przestrzenią, w której kształtowane są odpowiedzialne postawy społeczne. Obok wypracowywania wartości ekonomicznej, równorzędne znaczenie ma rozwój obywatelski jednostek. Niestety zakłady pracy często, zgodnie z  opisem Janusza Hryniewicza, reprodukują najgorsze archetypy kultury folwarcznej, w której dominują: ślepa pogoń za dochodem i podkreślanie nieprzekraczalnego dystansu między zarządzającymi i zarządzanymi. [1] Od publikacji książki prof. Hryniewicza minęło już 18 lat, jednak  zawarte w niej spostrzeżenia nadal wydają się być aktualne – w polskich firmach relacje na linii pracodawca-pracownik, często mają charakter autorytarny.

Chociaż w publicystyce często można znaleźć tezy o „rynku pracownika”, to jednak fakty są takie, że pozycje negocjacyjne stron stosunku pracy nadal są nierówne.  Pracodawcy wciąż występują w uprzywilejowanej pozycji. Poziom zrzeszenia pracowników pozostaje rekordowo niski, o czym świadczy głównie niechęć Polaków do związków zawodowych. Niewiele osób wie jednak, że można się też organizować na inne sposoby.

Rady pracowników niestety nadal nie są instytucją, której istnienie jest powszechnie znane, mimo  prawie dwudziestoletniej historii. Instytucja ta powołana została do życia w 2006 roku mocą ustawy o informowaniu pracowników i przeprowadzania z nimi konsultacji. Jej uchwalenie stanowiło implementację do polskiego prawa Dyrektywy 2002/14/WE ustanawiającej ogólne ramowe warunki informowania i przeprowadzania konsultacji z pracownikami we Wspólnocie Europejskiej. Warto odnotować, że w nazwach zarówno dyrektywy, jak i polskiej ustawy nie znajdziemy wzmianki o radach pracowników, a jedynie ogólne sformułowanie o „informowaniu i przeprowadzaniu konsultacji”. Rafał Górski, podczas posiedzenia sejmowej Komisji Rodziny Pracy i Polityki Społecznej zasugerował, że było to działanie celowe, podyktowane interesami grup, którym zależało na tym, by ustawa była niepraktyczna i nie wprowadzała zasadniczych zmian w układzie sił pomiędzy pracodawcami i pracownikami. Osoby odpowiedzialne za prace legislacyjne poddały się presji kapitału.

Można powiedzieć, że cele grup lobbujących za marginalizacją pozycji reprezentacji pracowniczych zostały osiągnięte. Jeśli spojrzymy na dane liczbowe, uderzy nas wyraźna, działająca na wyobraźnię, dysproporcja. W praktyce rady pracowników to organ dotyczący firm, które zatrudniają powyżej 50 osób świadczących stosunek pracy. W Polsce jest takich przedsiębiorstw około 30 tys., a samych rad pracowników zaledwie 400 i z każdym rokiem jest ich coraz mniej. Zgodnie z obserwacją prezesa Instytutu Spraw Obywatelskich „Rady się zwijają, a nie rozwijają”, co jest niestety związane m.in. z konsekwentną biernością państwa w tym obszarze. Deficyt zainteresowania organów państwowych tą kwestią, jak w wielu innych obszarach życia społecznego, zastępowany wzmożoną działalnością społeczną organizacji pozarządowych. Gdy słuchałam wystąpienia Prezesa Rafała Górskiego, w mojej głowie rozbrzmiała głośna niegdyś teza Agnieszki Graff, która wskazywała na „kłopoty z NGO” – dobrowolne zrzeszenia obywateli, choć są niezwykle potrzebne i często ich zaangażowanie jest godne podziwu, wpisują się w sposób, w jaki „neoliberalne państwo radzi sobie ze społecznym niezadowoleniem, wypychając je poza obszar właściwej polityki”. [2] Na barki organizacji pozarządowych spadają sprawy, które w teorii powinny zostać już dawno „zaopiekowane” przez państwo. 

Działające od 2007 roku Centrum Wspierania Rad Pracowników utworzone przez Instytut Spraw Obywatelskich systematycznie wspiera polskich pracowników m.in. poprzez szkolenia czy pomoc prawną.

„ Ta ustawa nie działa” – stwierdził podczas posiedzenia Prezes Rafał Górski  podpierając swoją opinię wynikami kontroli Państwowej Inspekcji Pracy przeprowadzonej w polskich firmach w drugiej połowie lat dwutysięcznych. Prezes Górski wskazał w tym kontekście na nieudolność polskiego państwa. Zapowiedzi nowelizacji ustawy miały miejsce w 2019 roku, jednak do tej pory nic w tej materii nie udało się osiągnąć. „Woli politycznej niestety nadal nie ma” – tak można podsumować te 6 lat odwlekania prac nad nowelizacją.  Obecny układ sił w parlamencie przynosi nadzieję na zmiany w tej materii – Rafał Górski podkreślił, że przez 19 lat działalności Centrum Wspierania Rad Pracowników, dopiero styczniowe posiedzenie komisji sejmowej stanowiło pierwszą w historii szansę, na zaprezentowanie problemów związanych z obecną sytuacją rad pracowników w polskich firmach, na forum Sejmu RP.  

 Skąd się bierze uwiąd rad pracowników?

„Marginalna pozycja rad pracowników wynika ze sposobu, w jaki myślimy o gospodarce, o ekonomii” – taką tezą podzielił się ze zgromadzonymi prof. Zybała. Problem ma swoje źródło w społecznym imaginarium, marginalizującym rolę „szarego człowieka” w budowaniu gospodarczego dobrobytu. Skąd się bierze siła ekonomiczna państwa? Wbrew przekonaniom większości, kapitał ekonomiczny i finansowy to nie wszystko – zdecydowanie największa część potęgi gospodarczej jest efektem mrówczych wysiłków tych, którzy każdego dnia pracują. Miliony Polek i Polaków oraz tysiące osób innych narodowości, starając się zabezpieczyć swój materialny byt, jednocześnie budują lokalną ekonomię. Niestety taki pogląd na źródła „bogactwa narodów”, jak powiedziałby Adam Smith, nie należy do dominujących. 

Profesor Zybała podczas wystąpienia na komisji stwierdził jednoznacznie: „Wszędzie tam, gdzie nie udaje się zaangażować pracowników, wytworzyć konsensualnych relacji pracy, nie można mówić o pełnym, dojrzałym rozwoju gospodarczym”. Przez niechęć do demokratyzacji zarządzania przedsiębiorstwami, nie udaje się wykorzystać w pełni potencjału ludzkiego. Partycypacja i upodmiotowienie pracownika – to dwa elementy, których w naszym społeczeństwie zdecydowanie brakuje.

Taki stan rzeczy przekłada się u polskich pracowników na wyobcowanie, brak bezpieczeństwa, brak poczucia wpływu na otaczającą rzeczywistość. Nie trzeba zaczytywać się w pracach Marksa, by to zauważyć. Firmy działające w naszym kraju, niezależnie od tego, czy mają polski, czy zagraniczny kapitał, nie stwarzają wśród pracowników poczucia sprawstwa. Stąd prosta droga do wypalenia i obywatelskiego oraz politycznego zobojętnienia.

Wystąpienie Andrzeja Zybały zakończyła smutna konstatacja – jesteśmy w epoce zmierzchu związków zawodowych. Ich siła prawdopodobnie minęła bezpowrotnie, co w kraju, który zrodził Solidarność, może nieco dziwić. Jednak nie ma co rozpamiętywać przeszłości – należy poważnie podejść do zadania, jakim jest stworzenie nowych instrumentów partycypacji pracowniczej. To wymaga zasadniczego zrestrukturyzowania sposobu w jaki myślimy, ponieważ problem  jest widoczny już na poziomie konceptualizacji.

Wesprzeć rady – perspektywa praktyka

Jako ostatni, głos na posiedzeniu komisji sejmowej zabrał Mariusz Ławnik. Zaprezentował on perspektywę praktyka, który na własnej skórze odczuł, jakie represje mogą zostać wystosowane wobec osób angażujących się w organizacjach pracowniczych. Pisaliśmy o tym na łamach Tygodnika Spraw Obywatelskich m.in. w artykule o nadużyciach w mBanku.

Według danych Departamentu Dialogu Społecznego w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, obecnie mamy do czynienia z dramatycznym regresem w liczbie tworzonych rad pracowników. Jaka jest przyczyna tego stanu rzeczy? Przede wszystkim bariery natury prawnej. Jako główny powód słabego funkcjonowania rad pracowników w polskich przedsiębiorstwach Mariusz Ławnik wskazał przepis, na podstawie którego wymaga się złożenia podpisów 10% załogi, by w ogóle rozpocząć procedurę wyborczą do rad pracowników. Podpisów często nie udaje się zebrać, ponieważ inicjator procesu nie ma żadnej ochrony prawnej, w tym także przed zwolnieniem z pracy, w przeciwieństwie do osób zakładających związki zawodowe. Te osoby mogą liczyć na 6 miesięcy ochrony. Zakładanie rad pracowników i aktywne w nich działanie często wymaga od pracowników nie lada odwagi. Jeśli przepis ten się nie zmieni, rady pracowników najprawdopodobniej niedługo znikną i nie ocali ich nawet fakt, że wspominana już wielokrotnie unijna dyrektywa zobowiązuje państwa członkowskie do tego by rady pracowników powstawały i aktywnie działały.

Mariusz Ławnik wskazał, że rady pracowników to wewnątrzzakładowy organ bez zewnętrznej siły prawnej. W przeciwieństwie do związków zawodowych, które często wykraczają poza granice firmy, rady pracowników działają tylko w przedsiębiorstwach, w których zostały utworzone. Nie mogą zatem, w przeciwieństwie do związków zawodowych, liczyć na wsparcie otoczenia społecznego.  

Przedstawiciele rad muszą niejednokrotnie mierzyć się z bezprawnymi działaniami pracodawców. Właściciele firm wykazują niechęć do przeprowadzania konsultacji z radami i udzielania informacji, gdzie formalnie mają taki obowiązek. Warunki instytucjonalne są niestety przyjazne dla tego typu nadużyć. Słabość Państwowej Inspekcji Pracy przekłada się u nieuczciwych pracodawców na wzrost poczucia, że są bezkarni. Wiele do życzenia pozostawia także funkcjonowanie sądów pracy – sprawy często ciągną się latami, a pracownicy (chociażby ze względu na mniejsze zasoby ekonomiczne), znajdują się na z góry przegranej pozycji.

Najważniejsze pytania z sali

„Czy rady pracowników nie stoją w sprzeczności ze związkami zawodowymi?”. Obawy dotyczące możliwości kolidowania ze sobą kompetencji obu form reprezentacji pracowniczych są często podnoszone.

Rafał Górski odparł wątpliwości, posługując się operacyjną definicją rad, którą udało się stworzyć na przestrzeni prawie dwóch dekad działania Centrum Wspierania Rad Pracowników: „Rady pracowników dbają o firmę jako o dobro wspólne, podczas gdy związki zawodowe dbają o interesy pracowników”. Różnica ta jest znacząca. Związki zawodowe mają bardziej konfrontacyjny stosunek wobec pracodawcy (np. poprzez korzystanie z uprawnienia do zwoływania strajków). Rady pracowników natomiast dążą do konsensualnego wypracowywania rozwiązań, które będą korzystne dla obu stron, z poszanowaniem interesu całej firmy. Historycznie związki zawodowe zajmowały się układami zbiorowymi pracy, regulującymi m.in. warunki pracy i płacy. Działalność rad pracowników skupia się natomiast na procesie konsultacji z pracodawcą np. ogólnych planów polityki zatrudnienia firmy. Tematyczny zakres zainteresowań rad jest zatem szerszy.  Są one w pewnym sensie instytucją pomocową dla pracodawcy, funkcjonującą z nim w symbiozie. Rady pracowników mają jedynie charakter konsultacyjny, a  stanowisko wypracowane przez rady nie jest dla zatrudniających wiążące.

Czemu zatem pracodawcy pozostają niechętni wobec tej formy zrzeszania pracowników? Istotnym problemem jest brak edukacji zarządów, niechętnych wobec uwzględniania głosu strony pracowniczej w podejmowaniu decyzji. Obecna na sali Urszula Kuczyńska, działaczka związkowa, zwróciła uwagę na istotny defekt mentalności kadry zarządzającej firm – każda organizacja pracownicza jest z automatu postrzegana  jako opozycja. Doskonale wpisuje się to w autorytarny styl zarządzania. Niechęć do rad pracowników wynika z lęku, niewiedzy i braku zrozumienia.

To duży błąd, ponieważ działalność rad pracowników często przekłada się na wzrost wydajności i zaangażowania pracowników. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że o sukcesach wielu firm decyduje poziom, w jakim pracownicy utożsamiają się ze swoim zakładem pracy i jego misją. Promowanie demokratycznej partycypacji w zarządzaniu jest istotną cegiełką w kształtowaniu u pracowników takiej postawy. Jest ona korzystna dla obu stron – pracownik czuje się wówczas mniej wyalienowany i wykazuje się większą inicjatywą w pracy. Relacje świata pracy z kapitałem mogą być zatem bardziej partnerskie.

Nowelizacja ustawy – interes milionów osób w Polsce

W przyszłym roku będziemy obchodzić 20 rocznicę wpisania rad pracowników do polskiego systemu prawnego. To dobry moment na to, by poważnie zastanowić się nad ich kondycją. Dyskusja przeprowadzona na posiedzeniu komisji pokazuje jasno, że obecna ustawa jest dysfunkcyjna, „bezzębna”. Przewodnicząca rady pracowników PKO BP zwróciła uwagę na to, że „kompetencje rady wynikające z ustawy są w zasadzie żadne”. Nie istnieją nawet narzędzia, za pośrednictwem których można w ogóle realizować jej założenia.

Nowelizacja to krok w dobrą stronę. Mogłaby nas ona przybliżyć do poziomu demokratyzacji miejsc pracy, który daje się zaobserwować w innych krajach europejskich. Bardziej egalitarny świat pracy jest możliwy. Warto podążać w jego kierunku.

Projekt nowelizacji ustawy o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji jest wynikiem 19 lat doświadczenia Centrum Wspierania Rad Pracowników oraz uwag rad pracowników z całej Polski. Procedura tworzenia projektu przebiegała w zgodzie z ideałem pełnowymiarowego dialogu społecznego, a jej efekt nie byłby możliwy bez wielogodzinnych konsultacji społecznych.

Oprócz zmian w prawie, konieczne wydają się także przemiany w sferze świadomości, większa otwartość na nawiązywanie dialogu. Ważną rolę mają tu do odegrania instytucje edukacyjne, które powinny przykładać większą wagę do tematu partycypacji pracowniczej. Wypracowanie efektywnego dialogu społecznego bez budowy kultury opartej na zaufaniu jest niemożliwe. Mimo, że pomiędzy pracodawcą i pracownikiem często zachodzi konflikt interesów, relacje tych stron nie zawsze muszą być przesiąknięte antagonizmem. Nowelizacja ustawy potencjalnie ma szansę stworzyć pomost dla obu stron stosunku pracy.

Warto obserwować rozwój wydarzeń. Temat dotyczy wielu milionów osób w Polsce. Czy parlament wprowadzi oczekiwane zmiany? Czas pokaże.

Bibliografia

[1] J. Hryniewicz, Stosunki pracy w polskich organizacjach, Warszawa 2007

[2] A. Graff, Kłopoty z ngo. Post scriptum, artykuł dostępny w internecie: https://www.batory.org.pl/doc/agnieszka-graff-klopoty-z-ngo-post-scriptum.pdf

Magdalena Strupiechowska

Magdalena Strupiechowska

Studentka socjologii interesująca się polityką i filozofią społeczną. Lubi koty i stare, grube, nudne książki.

Przygotowano w ramach projektu Rozwój Centrum Wspierania Rad Pracowników dofinansowanego ze środków Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Wspierania Rozwoju Organizacji Poradniczych na lata 2022–2033.

Logotypy: Komitet Do Spraw Pożytku Publicznego, Narodowy Instytut Wolności, Rządowy Program Wspierania Rozwoju Organizacji Poradniczych